Info

Foto


Foto


Foto


"Dzieci sa najwiekszym szczesciem..." - Joey Kelly


Kelly Family jest najbardziej cieszaca sie sukcesem muzykujaca rodzina swiata. Rodzina czyni szczęsliwym, uwaza Joey Kelly- gitarzysta.

Cialem i duszę jest Joey Kelly nie tylko muzykiem, ale rowniez sportowcem. Trzydziestotrzylatek, jeden z dwunastki Kelly, po smierci ojca przejal jego rolę i zajmuje się organizacja koncertow. Gra na gitarze, jak rowniez perkusji. Kelly Family do dzisiaj sprzedało 20 milionów plyt i 2 miliony video, otrzymali 48 złotych i platynowych płyt oraz wiele nagrod publicznosci. Do tego zalicza się Bambi, Goldene Kamera, Goldene Löwe, Deutscher Videopreis, 2 razy Goldene Europa, 2 razy VIVA Comet, 5 razy Bravo- Otto, Echo- award i 12 razy Hit- award. Duza uwagę wzbudza Joey jako sportowiec. 23 maratony, 12 ultramaratonow, 13 Ironman (2 Powerman) zakonczyl. Jeszcze większymi wyzwaniami byly na pewno Jungle Maraton ( 250 km wzdluz Amazonki), albo 4.800 przejechane na rowerze w Race Accross America. Byl WOK pilotem Georga Heckla w tegorocznych zawodach saneczkowych. Prywatnie zyje Joey z zona i dwoma synami w okolicy Kolonii. Na nowa artystyczna drogę wkracza teraz Kelly Family z programem „Who’ll come with me”, ktory wykonuja z Cyrkiem Roncalli. Do zobaczenia 24- 28 maja w Paderborn, 1-4 czerwca w Kassel, i 9-10 czerwiec w Amsterdamie.

Mein Glückstag : W Niemczech rodzi się coraz mniej dzieci. Pan pochodzi z naprawdę duzej rodziny. Bylo to szczęsciem?

Joey Kelly: To było wielkie szczęscie! Jestem wdzięczny moim rodzicom za to, że dali mi zycie w duzej rodzinie. Nie potrafię sobie wyobrazic zycia jako jedynak. W tak duzej rodzinie – bylem -po srodku- nauczylem się duzo od mojego starszego rodzenstwa. Teraz obserwuję to u swoich wlasnych dzieci: moj maly 2-letni syn podpatruje teraz wszystko u 5-letniego. Jeden wychowuje drugiego. Zycie w duzej rodzinie jest prezentem. Niestety tutaj, jak rowniez w innych zachodnich krajach, rodzina nie jest tyle warta. Np. w Irlandii, Hiszpanii, Poludniowej Ameryce rodzina ciagle stoi na pierwszym miejscu. Jedyne przecież co wazne pozostaje to rodzina. Nie ta cala konsumpcja i popęd za więcej.

Mein Glückstag: Double-decker bus, lodz mieszkalna- Kelly mieszkali przez długi czas razem. Jaką formę mieszkania Pan wybrał?

Joey Kelly: Kazdy musi oczywiscie isc swoja droga. Mam zonę i dwoje dzieci. Mieszkamy w normalnym domu. W przypadku zespołu wszystko zostaje po staremu. Właśnie wydaliśmy album „Hope” na cele charytatywne. Normalny album zaczniemy produkować na jesień i jesienią 2007 trafi on na rynek.

„Mein Glückstag”: Czy Wasze dzieci pójdą w Wasze ślady?

Joey Kelly: Muzyka i sport są rzeczami, które chętnie przekażę dzieciom. Marzę o tym, aby może za dwa trzy lata z moją żoną i dziećmi zrobić sezonowe tour z Cyrkiem. Z rodzinnym programem… akrobaci czy clowni… cos prostego, ale ładnego. Treścią jest rodzina, w której każdy coś robi. To nie musi być ogromny cyrk. Tu nie chodzi o pieniądze, lecz o wychowanie naszych dzieci. One powinny koniecznie poznać tą mieszankę względnie normalnego i cyrkowego życia. Mam również nadzieję, że w przyszłym roku będziemy dalej występować z cyrkiem Roncalli, który teraz w maju jest do obejrzenia w trzech miastach. Mój starszy syn występuje czasami w niedziele popołudniu ze mną w popisie siłowym, który wykonuje z dwoma akrobatami. Na koniec, kiedy jesteśmy gotowi, przychodzi pięciolatek na scenę i daje mi kwiatek. Wtedy pytam go czy chciałby coś zrobić, a on odpowiada tak. Robimy stanie na rękach, a ja unoszę go wysoko nad sobą. Ludzie zauważają później, a on jest bardzo z tego dumny. On czuje się już jak artysta.

„Mein Glückstag”: „Who’ll come with me” tak nazywa się wspólny projekt z cyrkiem. Jest to powrót do korzeni?

Joey Kelly: Tak, w każdym razie. Roncalli i tak: kiedy myśli się o Bernhard Paul i Roncalli myśli, łączy się to zawsze z moimi rodzicami, ponieważ Bernhard Paul był dobrym przyjacielem mojego ojca. Oboje idealiści, którzy zrealizowali swoje marzenia. Ten projekt z Roncalli jest dla mnie urlopem. Praca z tyloma przyjaznymi, ciężko pracującym artystami , jest tak wspaniała. Że czyni podróż przyjemnością.

„Mein Glückstag”: „Przed szczęściem stoi walka” to jest Pana motto. Czy największe szczęście jest ciężko zapracowane?

Joey Kelly: Tak sądzę. Człowiek się bardziej z czegoś cieszy, kiedy na to ciężko zapracował. Nasz ojciec wychował nas tak, że żeby cos osiągnąć, trzeba walczyć. Kiedy obdarowuje się dzieci każdego dnia prezentem, one nie mogę się tym tak cieszyć. Natomiast kiedy one zrobiły cos dobrego, czy rozwiązały dobrze zadanie, można je wtedy wynagradzać. To jest tak jak w sporcie. Kiedy jest się na mecie, nie żyje się tylko tym momentem, lecz również później. Ja myślę dzisiaj wciąż o zawodach, w których brałem udział. Kiedy oglądam zdjęcia, nie mówię nic innego tylko „doskonale!”. Cieszę się zawsze kiedy mogę te momenty obejrzeć jeszcze raz. Kiedy się cierpiał, aby to osiągnąć.

„Mein Glückstag”: Stoi Pan jako muzyk i sportowiec w świetle reflektorów. Ile potrzeba na to kondycji?

Jeoy Kelly: Trenuje na ulicy zimą i latem. Na zewnątrz biegam, w domu robie ćwiczenia siłowe. Mam trenera, z którym opracowuje plan treningowy. Pięć do sześciu razy w tygodniu musimy trenować. W sierpniu biegnę 155 km wokół Mountblanc przez Szwajcarię, Włochy i Francję w Ultramaratonie. Na wysokościach 700- 3000 m. Mam już za sobą wiele sportów wytrzymałościowych, ale jest jeszcze dużo zawodów, których nie mam za sobą.

„Mein Glückstag”: Ma Pan 33 lata i wiele sukcesów na swoim koncie. W czym chce Pan jeszcze szukać szczęścia?

Joey Kelly: Mam wiele celów muzycznych. Ale nie mam żadnych, które wywierają przymus. Oczywiście jest ważne, żeby koncerty się odbywały, ponieważ my zarabiamy w ten sposób pieniądze. Ale najważniejsze jest to, że w tym roku urodziny nam się trzecie dziecko- dziewczynka. To jest największe szczęście: zdrowe dzieci mieć.